..
Mołoda, Grofa. C.d.n-ł.

10 | 8763
 
 
2010-11-26
Odsłon: 923
 

Mołoda, Grofa. C.d.n- ł.

  

Gorgany – Mołoda, Grofa

 

Wstajemy. Niebo wydaje nam się pochmurne, pewnie to pozostałości wczorajszej burzy. Dzisiejszy plan to Hucza – Osmołoda. Plan przeze mnie przyjęty – nie do wykonania. Ale o tym później się przekonałem. Tak czy inaczej, idziemy w kierunku Mołody. Przed nami polana Sołotwińska gdzie zamierzamy uskutecznić śniadanie. Maszerujemy przez las czerwonym szlakiem, wąską, dobrze widoczną ścieżynką.

W Gorganach, a przynajmniej w tej części, w której mieliśmy okazję przebywać, szlaki są dobrze oznakowane, więc nie można się specjalnie pogubić. Czasami chodziliśmy traktami rozjeżdżonymi przez duże Ziły pracujące przy zrywce drzewa. Raz wpadłem ponad kostkę do błociska zostawionego przez te potwory. Zdażały się dosyć długie odcinki drogi z takim błociskiem. Ale ogólnie szlaki są całkiem spoko. Trasa, którą maszerowaliśmy przed polaną Sołotwińską, była wąską, przyjemną ścieżynką posród lasu. Nie to co na przykład w Tatrach, gdzie ceprostrada z kamoli ma z metr szerokości, a pobocze jest czasami (przepraszam bardzo) rozjebane na drugie tyle. Wiem, kamole te są cholernie niewygodne, czasem śliskie, ale bez jaj!

Przed Sołotwińską napotykamy w lesie szałas pasterski, a za ogrodzeniem stadko łłowiecek. Fajne miejsce, ale pies pasterski dał nam do zrozumienia, że nie jest ono dla nas.

Wędrujemy dalej. Czas na śniadanie. Jemy je przed polaną Sołotwińską. Przystopowaliśmy niedaleko od źródła, w którym wody  nie  byłoL

Woda w gorganach. W dolinach jest jej mnóstwo. Góry te bogate są w rzeki, rzeczki, potoki i potoczki. Warto wspomnieć, że na południu, okolice miejscowości Ruska Mokra,  Niemiecka Mokra są najbardziej bogate w opady w całych Karpatach. O wodę w dolinach nie musimy się martwić. Inaczej jest na grzbiecie. Idąc czerwonym szlakiem do Osmołody, przemieszczamy się na dosyć dużych wysokościach. Tu z wodą gorzej. Możemy ją znaleźć w pobliżu pól biwakowych. Na trasie było ich kilka, a  woda niedaleko od nich, ale czasami  zanieczyszczona. Bywało, że źródło było wyschnięte. Wszystkie źródła i pola biwakowe mieliśmy zaznaczone na naszej mapie. A jak wygląda takie pole?  Kawałek płaskiego terenu pod namiot, palenisko, źródełko oddalone o 50 m, mniej lub więcej, czasami 200m i... kącik ze śmieciami. Przeważały zardzewiałe puszki po konserwach i butelki po horiłce – wódce. Wychodzimy na Mołodę. Pierwsze trawersik po pierwszym naszym gorgańskim gołoborzu, następnie zakręt i ziuuup do góry. Teraz wdrapujemy sie po zboczu wzdłuż kosodrzewiny. Idzie się spoko. Ścieżka jest wyrąbana przez kosówkę, więc nie ma mowy o dżunglowym przedzieraniu się. I nawet, gdybyśmy zaczeli, nie miałoby to sensu. Połacie kosodrzewiny są bardzo, bardzo gęste. Nie do przedarcia. Tak, więc idziemy wdłuż kosodrzewiny, następnie kroczymy po gołoborzu. Idę pierwszy. Dochodzę na wierzchowinę. To szczyt – myślę. Ale nie, nic z tych rzeczy. To nie szczyt. Trzeba jeszcze troszku zejść, ale troszkę i wejść na właściwy wierzchołek. Teraz jestem na wierzchołku. Bosko.

Zatrzymajmy się na chwilę i pogadajmy o górach. Mołoda – wysokość 1724 m n.p.m. Wierzchołek dosyć rozległy. Pokrywają go małe kamienie, a pośród nich wyrasta borowina. Trochę trawy, trochę kosówki. Chcę zwrócić uwagę na runo leśne i nie tylko runo. Jest wilgotno. Idziesz po lesie i czujesz jak się ugina i syczy ściółka. Dużo wody. Ten mech, dużo bujnego mchu. Jest zielony, obfity. I zdarza się, że wśród tego mchu wyrastają grzyby. Oczywistą rzeczą jest, że w naszych lasach też się  takie anomalieJ  zdarzają ale tutaj to ma swoisty, żywy kolor.  Jest bardzo dużo grzybów. A w dolinach dużo grzybiarzy, z jednym miałem okazję pogadać w Osmołodzie. Deszcze, które dają tu dużo wody powodują, że roślinki i grzybki rosną w pełnej obfitości.. Weźmy teraz na tapetę borówki. Borówkę każdy w życiu widział, ale tutaj jest jej zatrzęsienie. Im wyżej tym są większe, oczywiście do pewnej granicy. Możesz iść w góry i żarcia nie brać, tyle tego jest. Na pewnych odcinkach drogi częściej robiliśmy borówkowe przystanki aniżeli maszerowaliśmy. Borówki zrobiły na mnie ogromne wrażenie, tak ogromne!

A widoki? Pierwsze widzę Grofę i strome podejście, które niedługo nas czeka, Płyśce i dalszy czerwony szlak. Jest trochę tego. Chwila odpoczynku, kontemplacja i w dół.

Zejście do Mołody (rzeka) jest strome.  Na dole pieczemy chleb w malutkim ognisku w korycie rzeki. Teraz musimy przedostać się po kładce zrobionej z dwóch pni. Z naszymi plecakami nie jest to bardzo łatwe, ale spoko. Jakoś idzie, fajne urozmaicenie trasy. Podchodzimy na przełęcz pod Koniem Grofeckim. Podejście daje po nogach. W tej chwili wiem, że z Osmołody nici. Zatrzymamy się na Płyścach. Przewyższenia dają w dupę. W lini prostej między Mołodą, a Grofą jest około sześciu kilometrów. Z Mołody do doliny tysiąc metrów na dół, później tyle samo na Grofę. Tyle samo ile z Moka na Rysy i z powrotem.

Na przełęczy przy chatce robimy popas i obserwujemy białe cumuloninbusy, które piętrzą sie nad nami. Droga na szczyt mocna. Pierwsze dużo jednostajnych zakosów w lesie, a później tylko długa krecha prosto na szczyt wzdłuż kosówki. Na kamienistym szczycie nie bawimy długo. Możliwość burzy przepędza nas. Schodzimy w kierunku obszernej polany i przełęczy. Po drodze podziwiam niski, świetlisty las. Dużo tu mchu, soczystej trawy i porostów. Zieleń jest doskonała. Bajeczna.

Płyśce. Schronisko z niebieski dachem i flagą ukraińską flagą n a ścianie. Nie ma tu menu, gospodarza, cennika. Drzwi zawsze otwarte. Wchodzisz i mieszkasz. Tu spotykamy polaków. Szybkie mycie w źródełku, rozbijanie namiotu, gotowanie kolacji. Spanko. Dzień był męczący. W nocy znowu błyski i lekkie pomruki.                 

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd