Gorgany – Mołoda, Grofa
Wstajemy. Niebo wydaje nam się pochmurne, pewnie to pozostałości wczorajszej burzy. Dzisiejszy plan to Hucza – Osmołoda. Plan przeze mnie przyjęty – nie do wykonania. Ale o tym później się przekonałem. Tak czy inaczej, idziemy w kierunku Mołody. Przed nami polana Sołotwińska gdzie zamierzamy uskutecznić śniadanie. Maszerujemy przez las czerwonym szlakiem, wąską, dobrze widoczną ścieżynką.
W Gorganach, a przynajmniej w tej części, w której mieliśmy okazję przebywać, szlaki są dobrze oznakowane, więc nie można się specjalnie pogubić. Czasami chodziliśmy traktami rozjeżdżonymi przez duże Ziły pracujące przy zrywce drzewa. Raz wpadłem ponad kostkę do błociska zostawionego przez te potwory. Zdażały się dosyć długie odcinki drogi z takim błociskiem. Ale ogólnie szlaki są całkiem spoko. Trasa, którą maszerowaliśmy przed polaną Sołotwińską, była wąską, przyjemną ścieżynką posród lasu. Nie to co na przykład w Tatrach, gdzie ceprostrada z kamoli ma z metr szerokości, a pobocze jest czasami (przepraszam bardzo) rozjebane na drugie tyle. Wiem, kamole te są cholernie niewygodne, czasem śliskie, ale bez jaj!
Przed Sołotwińską napotykamy w lesie szałas pasterski, a za ogrodzeniem stadko łłowiecek. Fajne miejsce, ale pies pasterski dał nam do zrozumienia, że nie jest ono dla nas.
Wędrujemy dalej. Czas na śniadanie. Jemy je przed polaną Sołotwińską. Przystopowaliśmy niedaleko od źródła, w którym wody nie byłoL
Woda w gorganach. W dolinach jest jej mnóstwo. Góry te bogate są w rzeki, rzeczki, potoki i potoczki. Warto wspomnieć, że na południu, okolice miejscowości Ruska Mokra, Niemiecka Mokra są najbardziej bogate w opady w całych Karpatach. O wodę w dolinach nie musimy się martwić. Inaczej jest na grzbiecie. Idąc czerwonym szlakiem do Osmołody, przemieszczamy się na dosyć dużych wysokościach. Tu z wodą gorzej. Możemy ją znaleźć w pobliżu pól biwakowych. Na trasie było ich kilka, a woda niedaleko od nich, ale czasami zanieczyszczona. Bywało, że źródło było wyschnięte. Wszystkie źródła i pola biwakowe mieliśmy zaznaczone na naszej mapie. A jak wygląda takie pole? Kawałek płaskiego terenu pod namiot, palenisko, źródełko oddalone o
Zatrzymajmy się na chwilę i pogadajmy o górach. Mołoda – wysokość
A widoki? Pierwsze widzę Grofę i strome podejście, które niedługo nas czeka, Płyśce i dalszy czerwony szlak. Jest trochę tego. Chwila odpoczynku, kontemplacja i w dół.
Zejście do Mołody (rzeka) jest strome. Na dole pieczemy chleb w malutkim ognisku w korycie rzeki. Teraz musimy przedostać się po kładce zrobionej z dwóch pni. Z naszymi plecakami nie jest to bardzo łatwe, ale spoko. Jakoś idzie, fajne urozmaicenie trasy. Podchodzimy na przełęcz pod Koniem Grofeckim. Podejście daje po nogach. W tej chwili wiem, że z Osmołody nici. Zatrzymamy się na Płyścach. Przewyższenia dają w dupę. W lini prostej między Mołodą, a Grofą jest około sześciu kilometrów. Z Mołody do doliny tysiąc metrów na dół, później tyle samo na Grofę. Tyle samo ile z Moka na Rysy i z powrotem.
Na przełęczy przy chatce robimy popas i obserwujemy białe cumuloninbusy, które piętrzą sie nad nami. Droga na szczyt mocna. Pierwsze dużo jednostajnych zakosów w lesie, a później tylko długa krecha prosto na szczyt wzdłuż kosówki. Na kamienistym szczycie nie bawimy długo. Możliwość burzy przepędza nas. Schodzimy w kierunku obszernej polany i przełęczy. Po drodze podziwiam niski, świetlisty las. Dużo tu mchu, soczystej trawy i porostów. Zieleń jest doskonała. Bajeczna.
Płyśce. Schronisko z niebieski dachem i flagą ukraińską flagą n a ścianie. Nie ma tu menu, gospodarza, cennika. Drzwi zawsze otwarte. Wchodzisz i mieszkasz. Tu spotykamy polaków. Szybkie mycie w źródełku, rozbijanie namiotu, gotowanie kolacji. Spanko. Dzień był męczący. W nocy znowu błyski i lekkie pomruki.
Copyright © 2014 by gorskieblogi